KLIKNIJ TUTAJ aby odwiedzić nas na FACEBOOKU!
FUNDACJA ZMIEŃMY ŚWIAT jest pozarządową organizacją pożytku publicznego, utworzoną na terenie Tarnowa w 2002 roku, zarejestrowaną w Krajowym Rejestrze Sądowym prowadzonym przez Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie, XII Wydział Gospodarczy KRS pod numerem KRS 0000124918 (Sygnatura akt: KR.XII NS-REJ.KRS/4089/2/467).
Aby wejść na główną stronę fundacji KLIKNIJ TUTAJ.....
Aby wejść na główną stronę fundacji KLIKNIJ TUTAJ.....
Koty które znalazły dom
Biedronka
Ta kotka znaleziona w mroźny wieczór przed sklepem Biedronki. Miała koci katar i zapalenie spojówek. Wróciła do zdrowia. Kilka miesięcy czekała na swoją szczęśliwą gwiazdę. I udało się. Zamieszkała w domu w którym już był jeden kot jak widać na zdjęciu szybko się zaprzyjaźnili.
Tosia
Tosia to kotka która nie wiadomo jak znalazła się na hali maszyn na terenie Zakładów Mechanicznych. Ubrudzona smarami, opiłkami żelaza trafiła do nas. Szybko doszła do siebie i równie szybko znalazła domek w Brzesku. Szczęściara!
Justysia
Trafiła do nas po sterylizacji ale przeszła wielką metamorfozę i stała się wielką pieszczochą. Być może dlatego szybko udało się jej znaleźć domek. Już jest w kochającym domku, rozpieszczana i uwielbiana.
Amelka
Amelka trafiła do nas po sterylizacji. Okazała się całkiem oswojoną kotką więc nie mogła wrócić na podwórko pod blok. Długo czekała, po pół roku znalazła kochający domek. Amelka to mądra, sprytna kotka. Umie podbić serce każdego
Milusia
Została wyrzucona przy ruchliwej ulicy. Czekała tam że ktoś po nią wróci. Nie wrócił. Miała szczęście - blisko skrzyżowanie, duży ruch, psy wychodzące na spacer. Trafiła do nas. Szybko znalazła domek. Jest teraz uwielbiana i rozpieszczana.
Kinia
O Kini było wydarzenie na facebooku. Dużo przeszła. Przebywała na terenie klasztoru Benedektynów. Siostra która się nią opiekowała została przeniesiona. Kotka trafiła do nas. Znalazł się dla niej super domek w Bochni.
Kotka z lasu
Została znaleziona w zimie w środku lasu pod Tuchowem. Miała dużo szczęścia, zima trwała tego roku długo. Mimo przejść była ufna i kochana. Znalazła domek w Tarnowie.
Tofik vel Benuś
Tofik teraz Benuś już w nowym domu! Najpierw trafił do azylu, potem trafił do nas. Bardzo towarzyski kocurek po przejściach, niezwykle sprarniony dotyku ludzkej ręki. Benuś zamieszkał w Dąbrowie Tarnowskiej
Maciuś
Maciuś jest w nowym domku razem z Agatką. Bez Agatki byłoby mu ciężko, bardzo się z nią zżył. Maciuś trzymamy kciuki, masz super domek!
Agatka
Agatka pół roku czekała na nowy dom! I już go ma. Doczekała się. Pojechała do niego zaraz przed Wielkanocą 2012. Maciuś jest razem z nią! Agatka jest bardzo opiekuńcza w stosunku do Maćka - kilka razy dziennie liże mu łebek, on na to przystaje i czeka kiedy kotka skończy
Fiona
Kotka została w zimie została wyrzuca w okolicach DH Zenit. Trafiła do DT. Niedawno została wysterylizowana (przed Wielkanocą 2012). Już jest w kochającym domku stałym!
Rudi vel Miki
Rudiego ktoś wyrzucił na początku zimy w Tarnowcu. Bardzo mądry kocurek, nauczony czystości. Bardzo wdzięczny i bardzo miziasty. I udało się: ma nowy domek! Pojechał do dobrego domku do Dąbrowy Tarnowskiej. Powodzenia rudasku!
Mietek
Mietek ma domek! Jesienią 2011 został wyrzucony i pojawił się na jednym z podwórek gdzie koty są od lat dokarmiane. Od początku był oswojony, garnął się do ludzi. Jakiś czas mieszkał i spał w kocim domku na polu. Oddalał się na krótkie spacery i trzymał się podwórka. Jest bardzo mądrym i inteligentnym kotem.
Omar
_
Omar to niezwykły kot. Jego historia jest też niezwykła ale smutna.
Został odebrany w trakcie interwencji po otrzymaniu zgłoszenia do Fundacji Zmienmy Świat.
Omar był trzymany ma polu na rzemiennym smyczy przymocowanym do muru!!!! Właściciel (?) zrobił mu prowizoryczną budę i Omar w niej spał.
To musiało długo trwać bo Omar całkowicie stracił chęć do życia, jest osowiały i wycofany.
Zwolniony z uwięzi nigdzie się nie ruszał, jakby nie wierzył że jest wolny.
Jest bardzo spokojny, grzeczny, nieśmiały ale jak się go głaszcze po chwili zaczyna mruczeć i się łasić.
Długo nie mógł uwierzyć że nie jest więzniem, w dt poruszał się w niewielkim obszarze, jakby świat był takim małym skrawkiem ziemi od którego nie można się oddalić.
Nazwaliśmy to symptomem więżnia z Guantanamo. Jego los się odmienił. Ma nowy domek.(2012.1)
Omar to niezwykły kot. Jego historia jest też niezwykła ale smutna.
Został odebrany w trakcie interwencji po otrzymaniu zgłoszenia do Fundacji Zmienmy Świat.
Omar był trzymany ma polu na rzemiennym smyczy przymocowanym do muru!!!! Właściciel (?) zrobił mu prowizoryczną budę i Omar w niej spał.
To musiało długo trwać bo Omar całkowicie stracił chęć do życia, jest osowiały i wycofany.
Zwolniony z uwięzi nigdzie się nie ruszał, jakby nie wierzył że jest wolny.
Jest bardzo spokojny, grzeczny, nieśmiały ale jak się go głaszcze po chwili zaczyna mruczeć i się łasić.
Długo nie mógł uwierzyć że nie jest więzniem, w dt poruszał się w niewielkim obszarze, jakby świat był takim małym skrawkiem ziemi od którego nie można się oddalić.
Nazwaliśmy to symptomem więżnia z Guantanamo. Jego los się odmienił. Ma nowy domek.(2012.1)
Borysek
Borysek został znaleziony na podwórku jednej z kamienic w centrum miasta. Ktos kotka wyrzucił bo w pobliżu nie było żadnej ciężarnej kotki. Na szczęscie został znaleziony przez ludzi którzy lubią koty. Bezik został poddany leczeniu miał koci katar, był ponadto bardzo osłabiony. Wrócił do zdrowia. Czekał długo na swówj wymarzony domek ale warto było. Trafił do wspaniałego domku gdzie wszyscy kochają koty (2011/8).
Gilbert
Gilbert już w nowym domku! Gilbert to kot zabrany podczas interwencji w jednej z podtarnowskichn wsi. Był trzymany w zamknięciu w zamkniętym starym nieużywanym chlewie wsród ogromnej stery śmieci i odpadów. Był nieprawdopodobnie zapchlony, zarobaczony, zabiedzony, zmiany grzybiczne na skórze. Już wraca do zdrowia, apetyt ma ogromny. Jest niesłychanie przymilnym kocurkiem, aż dziw bierze że po takich przejsciach jest tak przyjaznie nastawiony do ludzi. Ma około trzech-czterech lat. Został już wykastrowany. Jest nauczony czystosci. Leczenie jeszcze chwilę potrwa ale wszystko przebiega bardzo dobrze. Zasługuje na dobry domek i kochających ludzi. Jest przyjaznie nastawiony do innych kotów. Żył tak długo w zamknięciu że widać cieszy go każde towarzystwo.
Antosia
Antosia pojechała do nowego domku. Antosia została wyrzucona, błąkała sie koło bloków i po klatkach schodowych. Została zabrana do azylu a potem trafiła do nas. Przekochana, bardzo mądra, rezolutna kotka. Już ma nowy domek! (2022/7)
Sreberko nr.2
I ta miała szczescie i szybko znalazła domek. Piękna kotka, uwielbia zabawe i gonitwy. Już pierwszego dnia w nowym domku zaczeła sie bawić i gonić za zabawkami. (2011/7-1)
Sreberko
Sreberko pojechało do nowego domu. Miała szczescie, nie czekała długo na nowy domek. Nauczona czystosci, wesoła, towarzysko na pewno sprawi nowym opiekunom wiele radosci! Mieszka teraz razem z Filipinką. (2011-7/3)
Filipinka
Już w nowym domku! Podrzucona do ogrodu w małym pudełku, była osłabiona i wystraszona. Kochana słodka, nauczona czystosci. Szybko nabrała wigoru i energii. W nowym domku zaaklimatyzowała się błyskawicznie (2011/7-4)
Czarnuszka
Czarnuszka pojechała do nowego domku. Znaleziona na tarnowskim osiedlu w okolicach ul.Długiej (12.06.2011). Kochana słodka, nauczona czystosci. Je już samodzielnie. Miała oznaki kociego kataru ale już jest wyleczona.(2022/7-5)
Bimbusia
Kotka trafiła do nas po sterylizacji na okres powrotu do zdrowia. Okazała się całkowicie oswojona. Domagała się aby cały czas ją głaskać, tylko nią się zajmować. Nie mogła wrócić na dwór. Zasługiwała aby już nie mieszkac po piwnicach. I miała szczęcie - domek szybko się znalazł. Ma teraz dom z ogródkiem pod Tarnowem.(2011/7-6)
Filus Miziak
Kocurek został zabrany z azylu. Wymagał leczenia w tym usunięcia zęba oraz usunięcia resztki kosci która wrosła mu w dziąsła. Został też wykastrowany. Wczesniej był nieufny potem po zabiegu odkąd był w DT stał się nieprawdopodobnym pieszczochem. Nadrabiał miniony czas jedząc pyszne jedzonko. W drugim DT zaginał ale na szczęscie się odnalazł. Jest przekochanym kocurkiem. Jest już w nowym domku, jest ciagle głaskany, wszyscy o niego dbają. (2011/6-1)
Zuzia
Zuzia znalazła domek na stałe! Bardzo długo czekała. Była w tarnowskim azylu prawie cały rok a potem u nas pół roku. Pewnego dnia wraz z dwoma innymi kotam ktos wyrzucił ją na ulice zamkniętą w zaklejonym tasmą koszu na bieliznę. Nie ma jednego oczka ale jest wyjątkowo słodka, przymilna, spragniona dotyku ręki człowieka.
Jest wysterylizowana. Jej rodzeństwo (dwa koty) znalazły dom ale Zuzia nie pewnie z tego powodu że nie ma oczka. Zuzia zle znosiła pierwsze miesiące w azylu. Wiemy wszyscy dobrze dlaczego. Była kiedyś rozpieszczoną kotką a tu nagle znalazła się na ulicy. Okrutny los. Z tęsknoty do swojej pani straciła na wadze. Był okres że straciła całkiem zaufanie do człowieka i uciekała przed ludzmi. Była zestresowana azylem, nagle musiała mieszkać w jednym boksie z kilkunastoma innymi kotami. Ale znowu nabrała zaufania do człowieka. Akcje adopcyjne, ogłoszenia o adopcji Zuzi nie dały rezultatu. Zabralismy ją przed swiętami Bożego Narodzenia. Przeszła zabieg usunięcie kamienia nazębnego i usuniecie stanu zapalnego dziąseł. Cieszymy się że Zuzia wreszcie ma domek, mieszka razem z inną kotką Larą też od nas adoptowaną. (2011/6-4)
Jest wysterylizowana. Jej rodzeństwo (dwa koty) znalazły dom ale Zuzia nie pewnie z tego powodu że nie ma oczka. Zuzia zle znosiła pierwsze miesiące w azylu. Wiemy wszyscy dobrze dlaczego. Była kiedyś rozpieszczoną kotką a tu nagle znalazła się na ulicy. Okrutny los. Z tęsknoty do swojej pani straciła na wadze. Był okres że straciła całkiem zaufanie do człowieka i uciekała przed ludzmi. Była zestresowana azylem, nagle musiała mieszkać w jednym boksie z kilkunastoma innymi kotami. Ale znowu nabrała zaufania do człowieka. Akcje adopcyjne, ogłoszenia o adopcji Zuzi nie dały rezultatu. Zabralismy ją przed swiętami Bożego Narodzenia. Przeszła zabieg usunięcie kamienia nazębnego i usuniecie stanu zapalnego dziąseł. Cieszymy się że Zuzia wreszcie ma domek, mieszka razem z inną kotką Larą też od nas adoptowaną. (2011/6-4)
Kocurek z Łowczówka
Został zgłoszony do nas kocurek z Łówczówka pod Tarnowem. Kocurek miał duże trudnosci z jedzeniem spowodowane stanem zapalnym dziąseł. Niektóre zęby były don usunięcia. Kocurek otrzymał pomoc weterynaryjną i został przygarnięty przez ludzi którzy go znalezli i zwrócili się do nas o pomoc.
Znaleziony kocurek
Kocurek został przez kogos wyrzucony w okolicach ul.Brandstaettera na poczatku czerwca. Garnął się do ludzi. Po wizycie u weterynarza okazało się że jest już wykastrowany. Miał szczescie szybko udało mu się znalezc domek.
Żelek teraz Czesio
Żelek bardzo długo czekał na nowy domek ale się doczekał (30.05.2011) Młody kocurek znaleziony chory i bez ogonka. Został wyleczony i wykastrowany. Żelek to ciągle mruczący kot, jest bardzo towarzyski i przymilny, lubi siedzieć na kolanach, bardzo chętnie bawi się z ludźmi. Czesio ma w nowym domku wspaniałe warunki, wszyscy się nim opiekują. Nowi właściciele mówią, że to wspaniały kot, bardzo go polubili, szczególnie najmłodsza córka. Czesio dobrze broni swojego terytorium, przegania wszystkie koty, jakie znajdą się w pobliżu, przynosi do mieszkania z pobliskiego lasku różne gady; jaszczurki, węże.
Czarnusia
Już w nowym domku (29.05.2011)! Kotka zostala wyrzucona. Bardzo towarzyska, a jednoczesnie bardzo spokojna. Kotka jest bardzo ladna - czarno-brazowa, . Zostala odrobaczona i zbadana jeszcze w DT. Ma teraz dom z ogrodem w Dąbrowie Tarnowskiej.
Lara
Lara została wyrzucona w pobliżu jednego z supermarketów. I cierpliwie (cały miesiąc) czekała aż jej pan po nią wróci. Nie wrócił. Na szczęcie jest tam społeczna opiekunka kotów która koty dokarmia, jest też domek dla kotów. Lara trafiła do nas do sterylizacji. Nawet sobie nie wyobrażacie jaak to kotka, mimo że już została kiedys skrzywdzona, jest przyjaznie nastawiona do ludzi, tylko by się łasiła i wciąż domaga sie głaskania! Łagodna i bardzo spokojna, Kiedy była na dworze każdy mógł ją pogłaskać. Dzisiaj 17 Maja 2011 pojechała do nowego domku do ludzi którzy kochają koty!
Bertusia
Bertusia trafiła do nas z podwórka do sterylizacji którą własnie przeszła. Okazała się oswojoną niezwykle przymilną kotką. Wciąż tylko by chciała być głaskania. Jest idealną kotką która da swoim nowym opiekunom wiele miłosci i odwdzięczy się oddaniem. Jest przesłodka. Czyż jej oczy nie mówią wszystkiego? I udało się ma nowy domek od końca kwietnia!
Molly
Molly to młoda kotka która w tajemniczy sposób pojawiła się na klatce schodowej jednego z bloków w centrum miasta i w niej zamieszkała. Nie jest jednak to dla niej zbyt bezpieczne wiec trafiła do domku tymczasowego a potem do nas do fundacji. Jest całkowiecie oswojona, bardzo bardzo spragniona ręki człowieka i głaskania. Oczywiscie odwzajemnia się mruczeniem. Molly została wysterylizowana, przy zabiegu okazało się że jeden płód jest martwy i pojawiły się zmiany nowotworowe. Tak więc zabieg sterylizacji uratował jej życie.
28 kwietnia Molly pojechała do nowego domku!
Pedro
Pedro znalazł domek (30.3.2011). Mieszka teraz z kotką i dwoma małymi spokonymi pieskami.Przyszedł na swiat na podwórku w pomieszczeniu gospodarczym wraz z trójką rodzeństwa.
20 kwietnia była wizyta poadopcyjna. Pedro zaklimatyzował się doskonale, dał dowód że nie ma żadnych kompleksów. Wczesniejsza rezydentka na początku z dystansem obserwowała Pedro ale w końcu zaakecptowała obecnosc Pedro podobnie jak dwie pieski. Tak więc Pedro ma bardzo dobry domek a jego opiekunowie to anioły. Wszystkie zwierzaki jakie przygarneli są po róznych przejsciach, jeden piesek był wieziony w klatce i głodzony.
Rudolf
Ten kotek znalazł dom w Siedliszowicach. Był w azylu ponad rok. Zabrała go wolonatriuszka do siebie, był chory i konieczne było leczenie. Wrócił do zdrowia i pojechał do nowego domku.
Borys i Minius
Te dwa dorosłe znalazły domek w Błotnej Woli k.Buska. Też długo były w azylu i długo czekały na swój dzień. Zabralismy je w azylu. Udało się znalezc dla nich domeki, są nadal razem.
Andżelinka
Andżelinka ma domek! Znaleziona na osiedlu z chorymi oczkami, prawie nic nie widziała. Teraz oczka są już wyleczone, Andżelinka vel Marcysia (bo takie imię dostała na początku) jest w doskonałej kondycji. Bawi się, goni za piłeczkami, jest przekochana i przesłodka. Ciekawa wszystkiego, nie ma dla niej tejemnic, bardzo kontaktowa.
Pusia
Pusia pojawiła się na ul.Legionów na początku grudnia. Ktos kotkę wyrzucił. Błąkała sie między blokami aż przygarneła ją pani z jednego z bloków. Ponieważ jednak pani ma przeszło 80 lat i czeka ją szpital, musielismy szukać dla kotki domu. Udało się i w sobotę (11.02.2011) kotka pojechała do nowego domu.
Macius
Dzisiaj (21.01.2011( Macius pojechał do nowego domku! Doczkeł się swojej szczęsliwej gwiazdy. Przebywał w azylu bardzo długo. Był na akcji adopcyjnej "Szukam Domu", wszystkie koty wtedy znalazły dom, tylko on nie. Ale wreszcie przyszedł jego dzień. Jest strasznie przymilny, do każdego jest bardzo przyjaznie nastawiony. Jeden wielki słodziak.
Koty z Tuchowa
Koty z Tuchowa znalazły domek, jeden został w DT jako już stałym.
Kazik
Dzisiaj (18.01.2011) Kazik pojechał do nowego domku. Dwuletni piękny czarny kocurek. Jest wykastrowany, nauczony czystosci, bardzo towarzyski, lubi dzieci. Bawi się jak mały kociak, jest beztstresowy. Życzymy Kazikowi wszystkiegom dobrego. Będzie miał za towarzysza psa a potem możliwe że jeszcze jednego kota.
Perełka
Perełka dzisiaj (17.01.2011) pojechała do nowego domku! Kotkę zabralismy z azylu wymagała specjalnej opieki i leczenia. Trafiła tam z interwencji - ktos wyrzucił 6 małych kociąt w reklamówce. Perełka to jedna z nich, była najsłabsza.Tamtym szybko udało się znależc domki ale Perełka była najsłabsza. Teraz Perełka jest już zdrowa, pełna energii i chęci do życia. Jest przesłodka.
Tiger
Tiger został znaleziony w grudniu 2010 w zaspie sniegu na działkach kiedy panowały mrozy -15. Był na granicy życia i smierci - temperature spadła do krytycznej. Pierwszą pomoc przez pierwsze dni która ocaliła mu życie uzyskał u lek-wet.Magdaleny Szwe-Was, potem trafiłł do azylu i potem do fundacji. Odzyskał zdrowie i siły. Z wynędzniałego wystraszonego kocurka przemienił się w dzielnego i rozbawionego kota. Zaprzyjaznił się z Funią która zaraziła go swoim optymzimem i energią.
Onyks
Onyks 3 Stycznia 2011 pojechał do nowego domu. Ku zaskoczeniu wszystich bardzo szybko się zaaklimatyzował w nowym domu. Jest przezabawny, goni za piłeczkami jak szalony, wykonuje przy tym salta i skoki ale również ma swoją ulubioną myszkę. Potrafi godzinami przesiadywać w oknie i obserwować ptaki. Lubi wylegiwaś się na kolanach i jest straszną przytulanką. Pani Monika u której Onys zamieszkał pisze: "Bardzo cieszę się z mojego nowego przyjaciela, jesteśmy razem szczęśliwi!"
Lusia vel Gloria
Lusia 4.12.2010 pojechała do nowego domku! Ma za towarzysza Rudolfa starszego kocurka.Lusia terazma nowe imię: Gloria. Biega po całym domu, nikogo i niczego sie nie boi. Z Rudolfem próbuje sie zaprzyjaznić ale ten narazie zachowuje "dyplomatyczne reguły zachowania". Cieszymy się że Gloria ma nowy domek. Nowym opiekunom nie przeszkadza że Gloria ma leczone oczka, podają krople i maść według zaleceń weterynarza. Życzymy Glorii wszystkiego dobrego w nowym super domku!
Funia
Najpierw trafiła do azylu, była bardzo wychodzona i osłabiona. Nabawiła się zapalenia płuc. Wzieła ją jedna z naszych wolontariuszek, początkowo na domek tymczasowy jednak teraz to już domek stały! Jest przekochaną słodką kotką. Leczenie trwało długo ale wszystko skończyo się dobrze. Teraz kicia bawi się, biega, bada wszystkie kąty i zakamarki. Na zdjeciu Funia z Mambą która też znalazla dom.
Mamba
Została znaleziona na działkach kiedy panowały mrozy -15. Była bliska smierci, leżala skulona w sniegu. Temperatura spadła do krytycznego poziomu. Po długim leczeniu wróciła do zdrowia i pełni sił. I udało się jej znależć domek. Dzisiaj jest wesoła, szczesliwą kotką.
Tosia
Oto wiadomość z nowego domku Tosi nadesłana 22.11.2010: "Tosia to cudowny kotek . Już zaakceptowała psa i wzajemnie . Nawet pije z psiej miski (moczy łapki) chociaż ma swoją . Czasem pokazuje psu jaki ma gruby ogonek . Jesteśmy w niej zakochani . Zwiedziła już cały dom . Rano towarzyszy mi w łazience . A w nocy śpi razem ze mną .Jak się pościeli to zaraz wskakuje i czeka .Ma apetyt ale lubi jeść w towarzystwie .Ma już swój ulubiony fotel".
Jak widać na zdjęciach Tosia jest szczęśliwa w nowym domku.
Kocurek z Tuchowa
Kocurek znalazł dom! Pojechał do nowego domku jeszcze przed swiętami.
Wspaniała czwórka
Wszystkie kotki znalazły dom podczas akcji "Szukam domu" w Galerii ECHO. W ostatniej chwili powiadomiono nas o małych kociakach w zamkniętej piwnicy. Gdyby zozstały tam dłużej mogły nie przeżyć. Zostały wyleczone z kociego kataru, oczka też zostały wyleczone.
Boluś
Właśnie otrzymaliśmy wiadomość z nowego domkiu Bolusia. Jak widać na zdjęciu obok Boluś jest szczęśliwy, jest traktowany jak królewicz. Oto treść wiadomości:
"Piszemy by choć trochę zdać relację jak nasz kochany pupilek- Boluś - się miewa. Przywiezliśmy Bolusia 10-go września- jest przeuroczy, przekochany i czarujący- taki nasz domowy Don Juan.Bardzo mądre kocisko z niego i takie wdzięczne, 'zaraża' swoim spokojem wszystkich domowników i gości.Uwielbia się wylegiwać na kolanach i wprost kocha pieszczoty.Okazało się że jest zapalonym 'piłkarzem', oddaje się football'owym harcom co wieczór a meczom nie ma końca. To taki koci dyplomata bo łagodnie acz skutecznie zagrzewa do rozgrywek biernie przyglądających się domowników.Póżniej nasza panterka regenuruje siły na dywanie, dopatrując się podziwu -co do swoich pilkarskich umiejętnosci - w oczach kibiców.Cieszymy się że na naszych oczach przeszedł metamorfozę - z trochę cichego i niepewnego kociaka w puchatego, dumnego ale nadal wiernego pupila.Przyzwyczaił się do nowego domu i nowej rodziny. Koty w sąsiedztwie już wiedzą że na przydomowym terytorium gospodarzem jest Boluś i nie warto z nim zadzierać. Jak na prawdziwego Don Juana przystało zawrócił w głowie swojej sąsiadce - kotce- Czarusi. Poza tym jest bardzo grzecznym, czyściutkim i spokojnym kocurkiem który podbił nasze serca i dom.Załączamy kilka zdjęć. Przesyłamy serdeczne pozdrowienia i dziękujemy za Bolusia."
"Piszemy by choć trochę zdać relację jak nasz kochany pupilek- Boluś - się miewa. Przywiezliśmy Bolusia 10-go września- jest przeuroczy, przekochany i czarujący- taki nasz domowy Don Juan.Bardzo mądre kocisko z niego i takie wdzięczne, 'zaraża' swoim spokojem wszystkich domowników i gości.Uwielbia się wylegiwać na kolanach i wprost kocha pieszczoty.Okazało się że jest zapalonym 'piłkarzem', oddaje się football'owym harcom co wieczór a meczom nie ma końca. To taki koci dyplomata bo łagodnie acz skutecznie zagrzewa do rozgrywek biernie przyglądających się domowników.Póżniej nasza panterka regenuruje siły na dywanie, dopatrując się podziwu -co do swoich pilkarskich umiejętnosci - w oczach kibiców.Cieszymy się że na naszych oczach przeszedł metamorfozę - z trochę cichego i niepewnego kociaka w puchatego, dumnego ale nadal wiernego pupila.Przyzwyczaił się do nowego domu i nowej rodziny. Koty w sąsiedztwie już wiedzą że na przydomowym terytorium gospodarzem jest Boluś i nie warto z nim zadzierać. Jak na prawdziwego Don Juana przystało zawrócił w głowie swojej sąsiadce - kotce- Czarusi. Poza tym jest bardzo grzecznym, czyściutkim i spokojnym kocurkiem który podbił nasze serca i dom.Załączamy kilka zdjęć. Przesyłamy serdeczne pozdrowienia i dziękujemy za Bolusia."
Kleosia
Właśnie otrzymaliśmy list (5.09.2010) z domku który zaadoptował Kleosie. Oto treść: "Clouie vel Kleosia to jeden z "Czterech cudów" wzięty do domu tymczasowego na okres tygodnia. Jasne jest, że dom tymczasowy przeszedł transformację na stały w trybie dość przyspieszonym;-) Początkowo chora na koci katar, grzybicę i świerzb uszny, kotka szybko uporała się z nękającymi ją dolegliwościami. Jest wyjątkowo rozmruczana, "grucha" głośno nawet wtedy, gdy coś nie przebiega po jej myśli (prawdopodobnie dla zmylenia pańciostwa), lubi też przytulanki, byle nie trwały dłużej, niż kilka minut. Wyraźnie inaczej traktuje swoich opiekunów: Pan to kumpel do zabawy, na którego można znienacka skoczyć, lekko zarysować pazurkiem czy pogonić. Z Panią to co innego, Panią się szanuje (bo
napełnia michę!), łapy w zabawie używa zawsze miękkiej, ze schowanymi szponami, przybiega NATYCHMIAST na zawołanie (bo to albo smaczny, pozamiskowy kąsek, albo jakiś 'zwierz' do upolowania czeka, albo zabawka nowa). Jest bardzo wyrośnięta jak na swój wiek - mając rok waży prawie 4 kg! Wielkości i urody żbika dodaje jej też przedłużona sierść. Kleosia uwielbia aportować papierowe kuleczki - rzucone przynosi i wypluwa przed opiekunem, by kontynuował zabawę. Lubi też wchodzić na drabiny, zwłaszcza te, na które wchodzą Państwo, schodzenie z nich głową w dół to żaden problem. Na razie jeszcze w mieszkaniu, wkrótce przeniesie się do domu poza miastem, gdzie już poznała teren i ostro przegoniła sąsiedzkie koty. Gdy zaś Pańciostwo zbyt długo ociągają się z wyjazdem na wieś, Clouie otwiera sobie drzwiczki transporterka i ostentacyjnie doń wchodzi, żeby przypadkiem nikt nie miał wątpliwości, że w drogę czas! Kot - rewelacja!"
napełnia michę!), łapy w zabawie używa zawsze miękkiej, ze schowanymi szponami, przybiega NATYCHMIAST na zawołanie (bo to albo smaczny, pozamiskowy kąsek, albo jakiś 'zwierz' do upolowania czeka, albo zabawka nowa). Jest bardzo wyrośnięta jak na swój wiek - mając rok waży prawie 4 kg! Wielkości i urody żbika dodaje jej też przedłużona sierść. Kleosia uwielbia aportować papierowe kuleczki - rzucone przynosi i wypluwa przed opiekunem, by kontynuował zabawę. Lubi też wchodzić na drabiny, zwłaszcza te, na które wchodzą Państwo, schodzenie z nich głową w dół to żaden problem. Na razie jeszcze w mieszkaniu, wkrótce przeniesie się do domu poza miastem, gdzie już poznała teren i ostro przegoniła sąsiedzkie koty. Gdy zaś Pańciostwo zbyt długo ociągają się z wyjazdem na wieś, Clouie otwiera sobie drzwiczki transporterka i ostentacyjnie doń wchodzi, żeby przypadkiem nikt nie miał wątpliwości, że w drogę czas! Kot - rewelacja!"
Myszka
Oto list od nowej opiekunki Myszki pani Karoliny, który otrzymaliśmy kilka miesięcy po nadopcji: "Myszka trafiła do mnie w marcu 2010r za pośrednictwem Pana Krzysztofa (fundacja zmienmy świat). Odkąd zobaczyłam jej zdjęcie na internecie nie mogłam przestać o niej myśleć. Miałam wrażenie, ze Myszka jest kotem, o jakim zawsze marzyłam. Ciężko było jednak odrywać ją od jej "stada", z którym od kilku lat była zżyta. Kicia bardzo to przeżyła i pierwsze dni u mnie spędziła pogrążona w rozpaczy a mi serce pękało, widząc jej cierpienie. Na początku swojego pobytu u mnie była zalękniona i w nocy ciągle miauczała. Zaczęłam mieć wątpliwości, czy naprawdę jej pobyt u mnie jest dobrym rozwiązaniem. Wciąż poświęcałam jej jednak bardzo dużo uwagi i miłości, a kicia coraz bardziej się oswajała. Teraz Myszka jest moją najdroższą pieszczotką, jest bardzo oddana i kochana. Bardzo entuzjastycznie reaguje na pieszczoty i poświęconą jej uwagę, jest niezwykle wdzięcznym kotkiem, który reaguje na to co mówię i zaraz przybiega do mnie na każde zawołanie! Jest śliczna i bardzo pocieszna. Jest też bardzo czyściutka i grzeczna. Taka kocia dama. W nocy przychodzi do mnie, wciska mi się pod policzek i mruczy, układając się jak mała mrucząca poduszeczka. Kicia jest spełnieniem moich marzeń, które przerosło moje najśmielsze wyobrażenia o idealnym kocie! Koci towarzysz to coś nieocenionego! Jestem wdzięczna wszystkim osobom, ktore przyczyniły się do tego, że jest teraz u mnie."
Malinka
Malinka została znaleziona w mrozny wieczór w centrum Tarnowa. Dobra dusza zabrała ja do domku, skontaktowała się z nami i zaczelismy szukać jej domku. Miała szczęście wyjatkowe bo nie czekała długo na swoją nową szansę. Tak się złożyło że szybko znalazła domek. Została też wysterylizowana.
Rudi2
Rudi wraz z braciszkiem zosatał wyrzucony w zimowy wieczór w kartonowym pudełku. Po długim wycvzekiwaniu wreszcie znalazł domek! Rudi już pierwszego dnia poczuł sie jak u siebie, zaczął bawić się zabawkami i gonić po całym mieszkaniu. Cieszymy się że Rudi znalazł domek i to zaraz przed Świętami Bożego Narodzenia!
Agusia
Kotka została znaleziona na ulicy ze złamaną łapką. Szukaliśmy dla niej domku ale w koncu domek tymczasowy zakochał sie w kotce i kotka została tam na stałe! Wspaniała wiadomość dla koteczki i to też przed świętami! Najlepszy prezent na gwiazdkę jaki mogła sobie wymarzyć!!! Ale miała szczęście bo znalazł ją ktoś kto kocha koty! I tak wszystko skończyło się dla kici szczęśliwie.
Rudi
Rudi znalazł domek w Nowym Sączu. Oto list jaki otrzymalismy z nowego domku:
"Rudi (bo takie imię po burzliwej debacie zostało uroczyście nadane kociakowi) błyskawicznie zaaklimatyzował się w nowym domku. Dwa pierwsze dni spędził na zwiedzaniu całego mieszkania. Żaden zakamarek nie umknął jego uwadze. Kiedy już zaglądnął do każdej, najmniejszej nawet dziurki i obwąchał wszystkich członków nowej rodzinki , przyszła pora na psoty, które niejednego przyprawiły o ból brzucha ze śmiechu.
Rudi jest zaciętym bokserem. Zawsze wygrywa sparingi z zadomowionym już Fucusiem, który czasami przychodzi z wizytą, żeby ogrzać łapki przy kominku.
Kiciuś zachowuje czystość i chętnie sypia w legowisku. Korzysta również z okazji i usypia na czyichś kolanach. Sam dobrze wie kiedy jest czas na psoty, a kiedy na odpoczynek i donośne mruczenie w rytm głaskania.
Cała nasza rodzina jest niezmiernie uradowana z tego, że Rudi czuje się u nas jak w prawdziwym domku i rośnie w zdrowiu. Bardzo cieszymy się z nowego członka rodziny i przede wszystkim z faktu, że zdobyliśmy zaufanie fundacji „Zmieńmy Świat” i mogliśmy pomóc."
"Rudi (bo takie imię po burzliwej debacie zostało uroczyście nadane kociakowi) błyskawicznie zaaklimatyzował się w nowym domku. Dwa pierwsze dni spędził na zwiedzaniu całego mieszkania. Żaden zakamarek nie umknął jego uwadze. Kiedy już zaglądnął do każdej, najmniejszej nawet dziurki i obwąchał wszystkich członków nowej rodzinki , przyszła pora na psoty, które niejednego przyprawiły o ból brzucha ze śmiechu.
Rudi jest zaciętym bokserem. Zawsze wygrywa sparingi z zadomowionym już Fucusiem, który czasami przychodzi z wizytą, żeby ogrzać łapki przy kominku.
Kiciuś zachowuje czystość i chętnie sypia w legowisku. Korzysta również z okazji i usypia na czyichś kolanach. Sam dobrze wie kiedy jest czas na psoty, a kiedy na odpoczynek i donośne mruczenie w rytm głaskania.
Cała nasza rodzina jest niezmiernie uradowana z tego, że Rudi czuje się u nas jak w prawdziwym domku i rośnie w zdrowiu. Bardzo cieszymy się z nowego członka rodziny i przede wszystkim z faktu, że zdobyliśmy zaufanie fundacji „Zmieńmy Świat” i mogliśmy pomóc."
Cztery cuda świata
Przecudne cztery 2- miesięczne kociaki ZNALAZŁY DOMKI!!! Zostały podrzucone w kartonowym pudełku miesiąc temu pod dom w jednej z podtarnowskich wsi. Zaopekowała się nimi młoda wrażliwa osoba która skontaktowała się z nami i przekazała kotki pod naszą opiekę.. Dzięki forum.miau.pl oraz tarnowianom odwiedzającym naszą stronę, udało się znależć domki dla wszystkich kotków!
Dżings
KOCUREK ZNALAZŁ SUPER DOMEK!!!!! Przekochany młody kocurek, ma ok.5 miesiecy, znaleziony na osiedlu. Ma zalozona ksiazeczke zdrowia, jest dwukrotnie odrobaczony i odpchlony. Nadaje sie na jedynaka jak i do domu zakoconego, bo dobrze dogaduje sie z innymi kotami, doskonaly do "rozruszania" rezydentow. I tak też się stało.
Banda czterech
Wszystkie kotki znalazy juz domek !!! Kocia słodka rodzinka, dwóch braciszków i dwie siostrzyczki wszyscy pełni energii i ochoty don wspólnych zabaw. Wszystko robią razem, bawią się, jedzą i spią wcześniej nawzajem się wylizując. Cały czarny to kocurek, burasek to też kocurek,, czarny i bury z rudymi plamkami to kotki.
Miki
Miki juz znalazl domek ! biało-rudy kocurek, 2,5 miesięczny. Ma piękny pyszczek i tak ufnie potrafi patrzeć człowiekowi prosto w oczy. Bardzo rezolutny, wesoły, spragniony towarzystwa ludzi, wyjątkowo kontaktowy. Korzysta z kuwety.
Cypisek
Cypisek3-miesięczny przepiękny biało- bury kocurek został do nas podrzucony. Został znaleziony w krzakach, załośnie płaczący wyczerpany i wygłodzony. Długi czas nie chciał nam się dać złapać. Szybko jednak przemienił się w dobrze wychowanego kocurka, wielkigo pieszczocha pełnym energii szybko neż nauczył się korzystać z kuwety czystości. Wreszcie znalazł domek!
Filipek
Filipek - śliczny biało-rudy kocurek, pewnego dnia pojawił się pod naszym domem. Widać wędrował już długo. Miał około m8-9 miesięcy. Został wykastrowany. Jest okropnym pieszczochem, ciagle się łasi a zwlaszcza podczas powitania. Super domek znalazł aż w Poznaniu!
Lusia
LUSIA vel FUNIA- Lusia trafiła do nas półtora roku temu (2008). Przyniosła ją dziewczyna która zobaczyła Lusie w ... kościele. Lusia przeszła jakiś wypadek, w jednym oku pozostały tylko jego resztki. Z tak poranionym okiem przez wiele dni błąkała się po kościele, wokoło kościoła, ocierała sie o nogi ludzi, nikt jednak nie wyciągnął ręki aby kotce pomóc. Wszystko wskazywało na to że Lusie ktoś wyrzucił, nie wiadomo dlaczego. Przymilna, grzeczna spragniona wciąż głaskania.
Lusia przeszla operacje oka, weterynarz usunął resztki i zaszył oczodół. Przeszła też zabieg steryliazcji.
Trafiła pod opiekę naszego Kajtusia - wspaniałego kota pielegniarza o wielekim sercu i doświadczeniu z kotami specjalnej troski, który wynianczył już wiele kotów. Do ostatnich dni i ostatnich chwil towarzyszył Whiskasowi i Zezi (opis jest w Koty specjalnej troski). Lusia nie przepadała za zbyt dużym towarzystwem kotów co wskazywało że była kiedyś jedynym kotem w domu. Długo czekała i wreszcie znalazła dom.
Teraz ma na imie Funia i jest szcześliwą kotką. W swoim nowym domu poczuła się jak u siebie. Jak nam pisze pani Arletta Funia jest straszną pieszczochą. Apetyt ma ogromny, bawi sie i szaleje po domu jak mały kociak. Widać że Funia jest wdzięczna swoim nowym opiekunom że ją zabrali do siebie. Długo Funia czekala ale widać właśnie czekała na tych a nie innych opiekunów. Funia wiedzie więc w nowym domku beztroskie i szczęśliwe życie. Bardzo się cieszymy, Funia zasłuzyła na dobry dom. Wiele wycierpiała w życiu, ktoś ją skrzywdził, przez kogoś straciła oko ale ona nie straciła wiary w człowieka, jakby wierzyla że kiedyś pani Arletta po nią przyjdzie. Wszystkiego dobrego Funia w nowym domku!
Lusia przeszla operacje oka, weterynarz usunął resztki i zaszył oczodół. Przeszła też zabieg steryliazcji.
Trafiła pod opiekę naszego Kajtusia - wspaniałego kota pielegniarza o wielekim sercu i doświadczeniu z kotami specjalnej troski, który wynianczył już wiele kotów. Do ostatnich dni i ostatnich chwil towarzyszył Whiskasowi i Zezi (opis jest w Koty specjalnej troski). Lusia nie przepadała za zbyt dużym towarzystwem kotów co wskazywało że była kiedyś jedynym kotem w domu. Długo czekała i wreszcie znalazła dom.
Teraz ma na imie Funia i jest szcześliwą kotką. W swoim nowym domu poczuła się jak u siebie. Jak nam pisze pani Arletta Funia jest straszną pieszczochą. Apetyt ma ogromny, bawi sie i szaleje po domu jak mały kociak. Widać że Funia jest wdzięczna swoim nowym opiekunom że ją zabrali do siebie. Długo Funia czekala ale widać właśnie czekała na tych a nie innych opiekunów. Funia wiedzie więc w nowym domku beztroskie i szczęśliwe życie. Bardzo się cieszymy, Funia zasłuzyła na dobry dom. Wiele wycierpiała w życiu, ktoś ją skrzywdził, przez kogoś straciła oko ale ona nie straciła wiary w człowieka, jakby wierzyla że kiedyś pani Arletta po nią przyjdzie. Wszystkiego dobrego Funia w nowym domku!
Pola
POLA - śliczna trikolorowa koteczka szukała kochających opiekunów i obiecuje dać im wiele radości ze wspólnego przebywania. Miała około 4 miesiecy kiedy została znaleziona pod blokiem. Jest bardzo wesoła i ciekawa świata, ale równocześnie spokojna i podobno niczego w mieszkaniu nie zniszczyła. Doskonale "dogaduje się" z naszymi trzema kotami. Znalazła domek!
Micia
Kochana mała koteczka w wieku 5-6 miesięcy, bardzo stęskniona za kontaktem z człowiekie, przytulasta i spragniona pieszczot. Wesoła i pogodna, lubi się bawić, ale równocześnie niesamowicie spokojna jak na kociaka w tym wieku. Ma założoną książeczkę zdrowia, jest odpchlona, odrobaczona, oczywiscie przykładnie korzysta zawsze z kuwetki. Ma już domek!
Kasia
Kasia znalazła dom! Wszyscy się w niej zackochali, jest przekochana, spi oczywiście w łóżku. Jest bardzo towarzyska, lubi się bawić zabawkami. Kiedy była od nas zabierana już byłaa wysterylizowana, odpchlona, odrobaczona, zbadana przez weterynarza. Nauczona czystości, od pierwszego dnia załatwiała się do kuwety. Bardzo się cieszymy że Kasia zaczeła nowe życie!!!
Maks
Piękny dorosły kocurek który długo wałesał się miedzy blokami na jednym z tarnowskich osiedli. Być może miał już kiedyś dom, został nie wiadomo dlaczego wyrzucony. Kiedy trafił do nas już po jednym dniu lody zostały przełamane i stało się oczywiste że to oswojony, bardzo ufny względem ludzi kocurek. Został już wykastrowany, odpchlony, odrobaczony. Max czekał długo na domek ale wreszcie znalazł!
Plastuś
PLASTUŚ znalazł dom! Plastus to kocurek który wraz z rodzeństwem prawdopodbnie został wyrzucony na cmentarz. Plastuś jest przesłodkim kocurkiem, nie odstępuje człowieka na krok. Jak tylko ktoś wychodzi z pokoju, płacze i żali się że się go zostawia. Pięknie się sam bawi, przyjął nasze ludzkie zwyczaje, czyli w nocy grzecznie śpi a w dzień rozrabia.
Punia
Biedna mała kotka żyjąca na granicy życia i śmierci pod jednym z bloków na Os.Zielonym w Tarnowie znalazła swój wymarzony domek i kochających opiekunów, parę kilometrów od Tarnowa. Mając to, o czym pewnie cały czas marzyła, bo była jednym z wielu wyrzuconych z domów kotów, które wiedzą co to jest opieka, ciepły kąt i pieszczota - rozkwitła. Stała się piękną dużą kotką o ślicznym puszystym, gęstym czarnym futerku. To prawie niemożliwe, ale ta dorosła kotka pod troskliwą opieką urosła nie tylko wszerz ale i wzdłuż. Tak bardzo była szczęśliwa ze znalezienia własnego miejsca w życiu, że w momencie gdy opiekunowie wynosili ją do ogródka, by sobie poleżała na słoneczku, to płakała kocim głosem i rozpaczała, myśląc pewnie, że znowu ją wyrzucają z domu na poniewierkę. Teraz po kilku miesiącach sama chętnie z domu wychodzi, ale tylko wieczorem i bardzo szybko wraca z powrotem. Nabrała pewności siebie, już wie że ma kochających opiekunów i nikt już nie wyrzuci jej z domu i nie będzie szczędził pieszczot. Oczywiście sypia ze swoimi opiekunami, uwielbia szczotkowanie futerka i pieszczoty. Naprawdę załużyła na swój obecny, szczęśliwy los po wielu miesiącach głodu, chłodu, strachu i nieraz bólu, bo zawsze była ufna w stosunku do ludzi, a ci nie zawsze byli mili.
Misiu
Misiu pojawił się niespodziewanie pewnego dnia pod koniec wrzesnia w dylatacji na jednym z osiedli. Miejsce było wyscielone słoma, ocieplone i przytulne bo czekało na lokatorów na okres zimy jak rok wczesniej. Koło jednego z kotów biegało coś małego, miauczącego bez przerwy, skarżącego się na swój koci los. Misiu został prawdopodbnie przez kogoś wyrzucony. Nim podszedł do ręki, długo biegał dookoła i głośno "opowiadał" o swoim nieszczęściu. Miał odrazu przyjaciela (Żbika), który go od tego czasu nie opuszczał. Przez parę dni mieszkał w dylatacji, każdego dnia podczas karmienia był coraz bardziej śmiały, podchodził coraz bliżej, ale jeszcze nie nabrał całkowicie zaufania. Minęło znowu parę dni i (chyba za namową Żbika), Misiu przeniósł się na drugą stronę bloku, gdzie pod balkonem stoi ocieplona budka drewniana Fundacji i dwa mieszkanka kocie ze styropianu wyścielone słomą (gdzie właśnie mieszka od dłuższego czasu Żbik). Tam właśnie po raz pierwszy odważył się podejść do ręki. Przestał też skarżyć się na swój los. Okazał się całkowicie oswojonym wielkim pieszczochem, łasym na głaskanie i drapanie. Dzisiaj Misiu ma szcześliwy dom i dbajacych o niego, troskliwych opiekunów. Artur i jego mama jak też babcia przepadają za Misiem. Jak widać na zdjęciu jest szczęśliwym kociakiem któremu nic nie brakuje. Artur uwielbia koty i wiemy że też jest szczęśliwy, że Misiu jest z nimi. Kocurek jest rozpieszczany, pięknię się bawi ale chyba najbardziej uwielbia leżeć swoim opiekunom na kolanch i być głaskanym. Odwdzięcza się kocią mruczanką której dziękuję swoim nowym opiekunom za to że okazali mu serce i przygarneli do swojego domu. Tak wiec jeszcze jeden kotek, który skazany przez innych na poniewierkę, znalazł szczęśliwy dom.
Silver
Kocurek który ma około roku, przez kilku tygodni błąkał sie w pobliżu jednego bloku na tarnowskim osiedlu. Został wykastrowany, odrobaczony, odpchlony. I wreszcie znalazł dom! Z tego co słyszeliśmy jest grzecznym domowym kocurkiem, bardzo przymilnym i zadowolonym że jego tułaczka się skończyła!
Lalka
Lalka vel Zuzia przecudowna kicia została u nas! Była zbyt długo abyśmy potrafili ją oddać. Stała się nowym członkiem kocio-ludzkiej rodziny.
Miodzik
Znalazł szczęśliwy dom! Mieszka teraz w domku z ogródkiem. Miodzik od razu wpadł w oko nowym opiekunom. Jest przymilnym, kochanym kotkiem. Jest oczkiem w głowie wszystkich domowników!
Klara
Tym razem Klara sama opowie swoją historię własnymi słowami.Oto treść listu jaki od niej otrzymaliśmy:
Cześć Kochani !
Już od dłuższego czasu proszę mojego Pana aby mi wklepał ten list. On ciągle nie ma czasu. Dzisiaj wreszcie się zdecydował.
Pamiętacie dzień 29 czerwca 2006 r.? Ja ten dzień zapamiętam do końca życia. Zapewne pamiętacie tych dwoje, którzy przyszli do nas, zdecydowani, że któreś z nas zabiorą (przyszli z transporterem) tylko nie wiedzieli jeszcze które. Widziałam, że Molly ich kokietowała, Zuzia zabawiała, inni udawali obojętnych, a ja postanowilam nie czekać. Pomyślałam raz kotu śmierć i wpakowałam się do kontenera, który ze sobą przynieśli. Teraz nie mieli już wyjścia. Chlipnęłam sobie cichutko parę razy i pojechałam z nimi. W samochodzie temperatura jak w piecu hutniczym (swoją drogą to mogli by sobie sprawić auto z klimatyzacją). Myślałam, że ducha wyzionę, ledwo łapałam powietrze. Na szczęście nie trwało to długo. Nareszcie ul. Miła, dom, temperatura do życia.
Na Miłej nie było początkowo miło. Byłam wystraszona bo wszystko nowe. Nowi ludzie, nowy dom, suczka Saba i "Władca Świata"- Felek. Felek to biało-czarny kocur podobny do naszej "krówki". Sknera i zazdrośnik. Zazdrosny nawet o kuwety. Latał od jednej do drugiej i rozpłszczał się w nich jak żaba. Jakby chciał powiedzieć, że są tylko jego. Jednym słowem zachował się jak chłop małorolny co to za miedzę życie by oddał. Potem ganiał mnie po całym domu. Początkowo uciekałam, chowałam się w różnych zakamarkach, a w końcu dałam mu po pysku i trochę się uspokoił (do dzisiaj ma ślad po moim pazurze). Ale tylko trochę, bo nadal mu czasem odbija .Taki wiejski wiraszka (niekiedy damski bokser-niestety). Byłoby chyba gorzej gdyby nie to, że któregoś dnia, kiedy nie wiedziałam już jak się mu przymilać, weszłam mu do wyrka. Szkoda, że nie widziałyście jaką miał głupią minę. Od tego czasu już razem śpimy ( grzecznie śpimy, oboje jesteśmy po....).
Poza Felusiem wszyscy są dla mnie bardzo, ale to bardzo mili. Początkowo bałam się, kiedy chcieli mnie głaskać, brać na ręce. Parę razy zdarzyło mi się Ich drapnąć.Teraz kiedy już wiem, że mnie lubią, że nie zrobią mi krzywdy jest mi z tego powodu trochą głupio. Nie uciekam już przed nimi. Nawet sprawia mi przyjemność kiedy drapią mnie za uszami, głaszcza, biorą na kolana. Nie powiem, Im też.
Aha, mamy swoje podwórko. Właściwie to jest moje podwórko bo Felek ciągle się gdzieś włóczy. Niby chodzi na polowanie- nawet przyniósł mi mysz i dwa wróble. Ale diabli go wiedzą gdzie tak naprawdę chodzi. Chociaż udaję, że nie jestem zazdrosna -to tak między nami- wolałabym aby siedział w domu. Mimo wszstko bardzo Go lubię. Jak się gdzieś włóczy gonię sobie motyle, muchy, pająki, łamię kwiatki Pani i tak leci. Troche mnie denerwuje, że już w południe zabierają mnie do domu. To przez tego włóczykija, bo czasem wraca do domu, zamelduje się i znika na kilka godzin. Kiedyś naprawde przesadził, przyszedł już prawie o zmroku.
Będę kończyć (oczy mi się kleją po dobrej kolacji). Miło Was wspominam bo dobrze mi z Wami było. Tylko był tam za duży ruch. Jedni przychodzili, drudzy odchodzili. Teraz mam spokój, dom i Pana na własność (kilkoro innych też zabiega o moje względy). Życzę Wam abyście i Wy znaleźli swój nowy dom. Pamietajcie jednak, że czasem szczęściu trzeba pomóc, to znaczy brać sprawy w swoje kocie łapy. Tak jak ja to zrobiłam. Pozdrawiam Was.
Wasza Klara
P.S. W załączeniu przesyłam Wam kilka fotek. Po tym co napisałam, nie będziecie chyba mieć trudności z rozpoznaniem kto na nich jest.
Cześć Kochani !
Już od dłuższego czasu proszę mojego Pana aby mi wklepał ten list. On ciągle nie ma czasu. Dzisiaj wreszcie się zdecydował.
Pamiętacie dzień 29 czerwca 2006 r.? Ja ten dzień zapamiętam do końca życia. Zapewne pamiętacie tych dwoje, którzy przyszli do nas, zdecydowani, że któreś z nas zabiorą (przyszli z transporterem) tylko nie wiedzieli jeszcze które. Widziałam, że Molly ich kokietowała, Zuzia zabawiała, inni udawali obojętnych, a ja postanowilam nie czekać. Pomyślałam raz kotu śmierć i wpakowałam się do kontenera, który ze sobą przynieśli. Teraz nie mieli już wyjścia. Chlipnęłam sobie cichutko parę razy i pojechałam z nimi. W samochodzie temperatura jak w piecu hutniczym (swoją drogą to mogli by sobie sprawić auto z klimatyzacją). Myślałam, że ducha wyzionę, ledwo łapałam powietrze. Na szczęście nie trwało to długo. Nareszcie ul. Miła, dom, temperatura do życia.
Na Miłej nie było początkowo miło. Byłam wystraszona bo wszystko nowe. Nowi ludzie, nowy dom, suczka Saba i "Władca Świata"- Felek. Felek to biało-czarny kocur podobny do naszej "krówki". Sknera i zazdrośnik. Zazdrosny nawet o kuwety. Latał od jednej do drugiej i rozpłszczał się w nich jak żaba. Jakby chciał powiedzieć, że są tylko jego. Jednym słowem zachował się jak chłop małorolny co to za miedzę życie by oddał. Potem ganiał mnie po całym domu. Początkowo uciekałam, chowałam się w różnych zakamarkach, a w końcu dałam mu po pysku i trochę się uspokoił (do dzisiaj ma ślad po moim pazurze). Ale tylko trochę, bo nadal mu czasem odbija .Taki wiejski wiraszka (niekiedy damski bokser-niestety). Byłoby chyba gorzej gdyby nie to, że któregoś dnia, kiedy nie wiedziałam już jak się mu przymilać, weszłam mu do wyrka. Szkoda, że nie widziałyście jaką miał głupią minę. Od tego czasu już razem śpimy ( grzecznie śpimy, oboje jesteśmy po....).
Poza Felusiem wszyscy są dla mnie bardzo, ale to bardzo mili. Początkowo bałam się, kiedy chcieli mnie głaskać, brać na ręce. Parę razy zdarzyło mi się Ich drapnąć.Teraz kiedy już wiem, że mnie lubią, że nie zrobią mi krzywdy jest mi z tego powodu trochą głupio. Nie uciekam już przed nimi. Nawet sprawia mi przyjemność kiedy drapią mnie za uszami, głaszcza, biorą na kolana. Nie powiem, Im też.
Aha, mamy swoje podwórko. Właściwie to jest moje podwórko bo Felek ciągle się gdzieś włóczy. Niby chodzi na polowanie- nawet przyniósł mi mysz i dwa wróble. Ale diabli go wiedzą gdzie tak naprawdę chodzi. Chociaż udaję, że nie jestem zazdrosna -to tak między nami- wolałabym aby siedział w domu. Mimo wszstko bardzo Go lubię. Jak się gdzieś włóczy gonię sobie motyle, muchy, pająki, łamię kwiatki Pani i tak leci. Troche mnie denerwuje, że już w południe zabierają mnie do domu. To przez tego włóczykija, bo czasem wraca do domu, zamelduje się i znika na kilka godzin. Kiedyś naprawde przesadził, przyszedł już prawie o zmroku.
Będę kończyć (oczy mi się kleją po dobrej kolacji). Miło Was wspominam bo dobrze mi z Wami było. Tylko był tam za duży ruch. Jedni przychodzili, drudzy odchodzili. Teraz mam spokój, dom i Pana na własność (kilkoro innych też zabiega o moje względy). Życzę Wam abyście i Wy znaleźli swój nowy dom. Pamietajcie jednak, że czasem szczęściu trzeba pomóc, to znaczy brać sprawy w swoje kocie łapy. Tak jak ja to zrobiłam. Pozdrawiam Was.
Wasza Klara
P.S. W załączeniu przesyłam Wam kilka fotek. Po tym co napisałam, nie będziecie chyba mieć trudności z rozpoznaniem kto na nich jest.
Molly
Po długim kilkumiesiecznym oczekiwaniu Molly znalazła dom! I to jaki. Ma wspaniałych, odpowiedzianych opiekunów i wspaniały dom. Molly już przytyła i wogóle wypiękniała. Jak pisaliśmy wcześniej Molly to typ przytulanki, którą trzeba codziennie głaskać, wtedy głośno mruczy. Jest bardzo kontaktowa, grzeczna, tylko wieczorami jak nam opowiadano ma chwile szaleństwa. Molly lubi przebywać tam gdzie ludzie, towarzyszy w rozmaitych zajęciach domowych. Codziennie rano budzi domowników, domagając się śniadania Widać że Molly ciężkie. trudne czasy ma już za sobą. Wreszcie ktoś ją pokochał i przyjął do swojego domu. Jeszcze jeden szczęśliwy kot!
A oto fragment z ostatniego listu od pani Edyty, w której domu teraz mieszka Molly:
"......o kilku ulubionych zabawach Molly. -Uwielbia bawić się....balonikami. Tak, tak zwykłymi nadmuchiwanymi balonikami. Goni je po całym pokoju, łapie za ogonek i nosi w zębach jak pies :). Oczywiście po pewnym czasie balony pękają od jej pazurków, co juz nie robi na niej wrażenia. Grzebie wtedy łapą obok strzępków balonika,czyli jak to my mówimy robi "pogrzeb balonika". -Następna radość to wspinanie się na drukarkę i zabawa wąsami paprotki.
-Zabawa antenką od zdalnie sterowanego zabawkowego samolotu ( trącanie łapką i próby zjedzenia :)) .
-Kradzież gumki do mazania tez jest dobrą zabawą. Łapie się taką gumkę w zęby i ucieka do drugiego pokoju zeby nie zabrali. Oczywiście odbierają.
-Zabawa rozmaitymi piłeczkami (ulubiona z kocimiętki), które mają niestety zwyczaj uciekać po szafy i trzeba się męczyć,zeby je wydostać.
-Zaczajanie się w przedpokoju na czyjeś nogi i szybki atak jak przechodzą a jeszcze szybsza ucieczka.
-Zabawy z dziećmi na podłodze, gdzie wszyscy udają koty, ( oprócz Molly ,ona nie musi ;)).
-No i oczywiście wieczorne biegi, czasem też poranne, bardzo szybkie i kończące się wskoczeniem do środka wersalki na odpoczynek.
Teraz kiedy to piszę to Molly zdążyła kilka razy przemaszerować przez biurko i wsadzić głowę w ekran, sprawdza widocznie co ja tu piszę..."
PS. Molly prawie trzy lata żyła szczęśliwym życiem. Niestety zgineła tragicznie.
A oto fragment z ostatniego listu od pani Edyty, w której domu teraz mieszka Molly:
"......o kilku ulubionych zabawach Molly. -Uwielbia bawić się....balonikami. Tak, tak zwykłymi nadmuchiwanymi balonikami. Goni je po całym pokoju, łapie za ogonek i nosi w zębach jak pies :). Oczywiście po pewnym czasie balony pękają od jej pazurków, co juz nie robi na niej wrażenia. Grzebie wtedy łapą obok strzępków balonika,czyli jak to my mówimy robi "pogrzeb balonika". -Następna radość to wspinanie się na drukarkę i zabawa wąsami paprotki.
-Zabawa antenką od zdalnie sterowanego zabawkowego samolotu ( trącanie łapką i próby zjedzenia :)) .
-Kradzież gumki do mazania tez jest dobrą zabawą. Łapie się taką gumkę w zęby i ucieka do drugiego pokoju zeby nie zabrali. Oczywiście odbierają.
-Zabawa rozmaitymi piłeczkami (ulubiona z kocimiętki), które mają niestety zwyczaj uciekać po szafy i trzeba się męczyć,zeby je wydostać.
-Zaczajanie się w przedpokoju na czyjeś nogi i szybki atak jak przechodzą a jeszcze szybsza ucieczka.
-Zabawy z dziećmi na podłodze, gdzie wszyscy udają koty, ( oprócz Molly ,ona nie musi ;)).
-No i oczywiście wieczorne biegi, czasem też poranne, bardzo szybkie i kończące się wskoczeniem do środka wersalki na odpoczynek.
Teraz kiedy to piszę to Molly zdążyła kilka razy przemaszerować przez biurko i wsadzić głowę w ekran, sprawdza widocznie co ja tu piszę..."
PS. Molly prawie trzy lata żyła szczęśliwym życiem. Niestety zgineła tragicznie.
Mela
Mela trafiła do tego samego domu co Białasek. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Białasek wspaniale przyjął rolę "tatusia". Mela wyraznie ożywiła Białaska który wiódł dotychczas dość spokojny żywot. Wprowadzenie się do domu Melusi wszystko zmieniło. Teraz wszystko robią razem, śpią, bawią się, jedzą. I do tego wspaniałych opiekunów i wspaniały dom (zabezpieczony balkon, okna specjalnie dla kotów). Melusia ma jak w niebie!
Milka
MILKA - - ta kotka sposobała się bardzo wielu osobom, dzwoniło kilka osób właśnie o nią się dopytując. Milka jest już w nowym domu, pełna energii bawi się i szaleje. Swoja panią wita wspinając się na jej plecy. Zainteresowana wszystkim co się dzieje, lubi oglądać z okna co się dzieje na podwórku. Wykazuje podobno dużo inicjatywy wynajdując sobie nowe formy zabawy.
Tygrysek
TYGRYSEK - Już adoptowany! Tygrysek jest pięknym kocurkiem, pełnym energii i życia. Nauczony czystości, odpchlony, odrobaczony. Bardzo przymilny, towarzyski od samego poczatku. Mieszka w domku pod lasem, za oknem śpiewają mu ptaszki, oczywiście śpi w łózku.
Tusia
TUSIA- piękna długowłosa koteczka znaleziona na ulicy w mrozną zimową noc. Ujeła panią Anie która zabrała ją do domu po prawie półtoramiesięcznym pobycie w azylu. Tusia uwielbia towarzyszyć swojej pani kiedy ta siedzi przy komputerze. Jest przepocieszna, przymilna, bardzo grzeczna, uwielbia się wylegiwać do słoneczka. Podbiła serca także innych domowników. Mimo przykrych doświadczeń, jest bardzo ufna w stosunku do ludzi. Ociera sie o twarz, mruczy, jest wciąż spragniona pieszczot i czułości. Tusia jak widać ma piękne futerko, jej oczy mówią wiele. Bardzo się cieszmy że szczęście uśmiechneło się do Tusi.
Bielasek
Kotek ten niedawno należał do gromadki kotów mieszkających pod blokiem, które regularnie dokarmia pan Bronisław wraz z żoną. Pewnego dnia w czasie największych mrozów, kotek ten pojawił się z poważnie poranioną tylną łapką. Dzięki swemu opiekunowi szybko trafił do weterynarza i wszystko skończyło sie dobrze. Kotek okazał się bardzo przymilny, przyjacielski. Zamieszkał z kotką Funią która została zaadoptowana jak była maleństwem i znaleziona w bardzo niezwykłych okolicznosciach. Mały jest pełen energii, niezmordowany w poznawaniu otoczenia, bardzo ciekawski wobec tego co sie dzieje wokól niego, najbardziej interesuje go łazienka i to co wypływa z kranu, asystuje "dużym" przy każdej czynności. Jest bardzo zwinny i skoczny (odniesione obrażenia łapki na szczęście nie utrudniają mu poruszania się), jest niesamowicie giętki (jakby nie miał kręgosłupa - potrafi podczas zabawy owijać się wokól ręki jak wąż). Do tego trzeba na niego ciągle uważać, bo te swoje giętkie łapki wpycha dosłownie wszędzie, do każdej szczeliny i otworu. Bardzo lubi grać piłeczka ping-pongową. Odbija ją łapką do rzucającego jakby niczego innego w życiu nie robił. Na powitanie po obudzeniu się ćwierka jak ptaszek, a gdy jest senny wystarczy wziąśc go na ręce i zaczyna mruczeć jak motorek, nawet robi przez sen, dopóki się go dotyka. Uwielbia spać z człowiekiem, wtedy układa sie wzdłuż ręki, czasem obejmuje rękę łapkami i przysuwa sie tak by pyszczek był jak najbliżej twarzy. Lubi być noszony na rękach i ogladać świat z wysokości. Musi skosztowac wszystkiego co jedzą opiekunowie. Do tego wszystkiego jest bardzo bystry i chyba na swój sposób mądrzejszy od rówieśników (może dlatego że był najmniejszy w rodzinie). Opiekunów obdarzył całkowitym zaufaniem i miłością.
Cypisek
Dwumiesieczny kocurek który wreszcie znalazł swój nowy dom po wielu przejściach i perypetiach. Cypiske już kiedyś został odrzucony przez ludzi, baliśmy się że wpłynie to na jego psychikę. Ale wszystko ułozyło się dobrze. Cypisek jest bardzo przymilny, towarzyski, rozmowny, kiedy jego nowa pani sie czesze on jej w tym pomaga, wciąż wyskakuje jej na kolana i domaga się głaskania. Potrafi ją lizać po twarzy, w nocy oczywiście wtula się szczęśliwy w swoją panią. Kiedy ona wraca po pracy, czule ją wita, czeka na nią już pod drzwiami. Wita się też z gośćmi, lubi też towarzystwo innych ludzi. Bardzo jesteśmy szczęśliwi, że Cypiskowi w końcu się udało znależć nowy dom.
Feluś
Trafił do nas znaleziony na ulicy i uratowany przed rozjechaniem przes samochód. Miał szczęście bo nie czekał długo na dom. Pewnego wieczoru po kotka przyszła pani Danusia z córką i Feluś od razu wpadł im w oko. Feluś szaleje po całym domu, jest strasznym pieszczochem, jest bardzo towarzyski. Widać że docenia szczęście które go spotkało. Ma bardzo mądre, przenikliwe i niewinne spojrzenie. Jak widać na zdjęciu urzadza sobie też spacery po ludziach ale on po prostu uwielbia towarzystwo ludzi. Słowem Feluś - farciarz. Spędzi tą zimę w ciepełku, z pełnym brzuszkiem, otoczony kochającą go rodzinką.
Misiu, Ptysiu, Bambi
Oto rodzeństwo, mały Misiu, Ptysiu i Bambi, a poniżej ich zdjęcia już jako wyrośnietych kotów, w nowych domach, z nowymi opiekunami i nowymi imionami: Miki, Lucuś i Nypel. Cała trójka została kiedyś uwieziona w piwnicy bloku przy ul. Lwowskiej i skazana na śmierć głodową. Niezwykły przypadek sprawił że dowiedzieliśmy sie o tych kotach. Udało sie je złapać i uratować.
Miki
Trafił do pani Beaty jako długo oczekiwany towarzysz ( czy też młodszy brat ) ich kota rezydenta 3,5 letniego kocura Maxa. Bardzo szybko zaadoptował się w nowym miejscu, chociaż Max przez pierwszy dzień pobytu swoim prychaniem, syczeniem i gestem podniesionej łapy dawał małemu do zrozumienia, że mimo wszystko on w tym domu rządzi. Miki jest cudownym, wesołym i bardzo ciekawskim kociakiem, nic nie ujdzie jego uwadze. Zabawy w wannie (pustej oczywiście) a także harce z różnego rodzaju kocimi zabawkami, to jego ulubione zajęcia. Razem z Maxem gonią się nawzajem, często też urządzają "walki ", które czasami wyglądają na prawdziwe. Lubi też spacery. Bardzo lubi jeść a głośnym miauczeniem daje nam do zrozumienia, że miska jest pusta. W chwilach relaksu jak na prawdziwego kota przystało, zasypia w swoim ulubionym miejscu zwinięty w kłębuszek. Każdego dnia Miki daje nam wiele radości a naszej miłości i pieszczot nigdy mu nie zabraknie.
Lucuś
Przekochany pieszczoch trafił do domy pani Barbary kilka przecznic od nas. Lucuś od pierwszych dni pobytu w nowym mieszkaniu objął we władanie przede wszystkim łazienkę. Interesuje go kapiąca woda, aktywnie pomaga przy praniu w miedniczce, a jego ulubionym miejscem do spania jest ... umywalka. Ponadto lubi polować na muchy, wychodzić na spacery i bawić sie w chowanego. Żywo interesuje go każda nowa rzecz w domu. Wolne od zabawy chwile najchętniej poświęca na wylegiwanie sie na kolanach właściciela i mruczenie do ucha kocich sekretów.
Nypel
Nypel jako trzymiesięczny kocurek trafił do Piotra, który zawsze marzył o kocie i przygotowywał się do tej roli czytając książki i surfując po internecie. Nypel jest teraz podobno strasznym rozrabiaką, popisuje się przed nieznajomymi. Jego ulubioną zabawą z właścicielem jest gryzienie i drapanie ( w wersji light ) Łapie namiętnie myszy, krety, ryjówki, motyle. Śpi w łóżku. Głodomór. Lubi spacery po ogrodzie i ogrodach sąsiadów. Daje do zrozumienia "ja tu rządzę". Przekochany kocurek, wszyscy go polubili a Piotr nawet nakręcił film z kotem w roli głównej. Jeszcze jeden kocurek, który miał szczęście i trafił na wspaniały dom i wspaniałego opiekuna.
Agatka i Wiluś
AGATKA i WILUŚ - te dwa kotki trafiły do pani Bożeny z Katowic do której rok wcześniej trafił Michaś czarny kotek bez oczka. Pani Bożena bardzo się przejęła losem tych kotów i często pisała pytając o ich zdrowie. Te koty wiele przeżyły, widziały śmierć swojej pani, wielu innych kotów, były przerażone i sparaliżowane po tym co się stało. Ale szczęście się znowu do nich uśmiechnęło. Zostały razem. Apetyt mają ogromny. Michasiowi bardzo się spodobała malutka "blondyneczka", czyli Agatka. Urządzają sobie gonitwy po całym mieszkaniu. A Wiluś troskliwie pilnuje, aby nikt nie skrzywdził jego ukochanej. Wspaniały i niepowtarzalny jest widok jak Agatka i Wiluś śpią. Oni faktycznie zawsze śpią wtuleni w siebie i tak czule objęci. Agatka i Wilus czują się u pani Bożenki bezpiecznie i dobrze, ale siebie ubóstwiają. Ludzie mogliby się uczyć od nich miłości - tak napisała ich nowa opiekunka.
A oto wzruszający list jaki przesłał nam właśnie Wiluś !
.....
A oto wzruszający list jaki przesłał nam właśnie Wiluś !
.....
Misia
Misia odeszła na zawsze w poniedziałek 16 stycznia 2006. Nie miała szczęścia ponieważ trafiła do wyjątkowo nieodpowiedzialnych ludzi. "Zgineła" im około dwóch miesięcy temu, kłamali cały czas że kot jest. Potem że został wywieziony na wieś do rodziny jednak poszukiwania dzięki forum.miau.pl potwierdziły że pod nowym adresem Misi nie ma. Tydzień temu została w niezwykłych okolicznościach znaleziona na osiedlu Zielonym. Była wycieńczona i wygłodniała. Niestety okazało się że była chora na nieuleczalną chorobę. Nabyła ją prawdopodobnie w ostatnim okresie.
Zuzia
Po długim okresie wyczekiwania, wreszcie znalazła dom. Mieszka teraz z dwoma kotkami (Kizią i Zosią) i psem Pyzą. Zuzia czuje się świetnie, apetyt jej nie zmalał, bawi się i rozrabia rozkosznie. Uwielbia siedzieć w oknie,spędza tam bardzo dużo czasu obserwując, co dzieje się na zewnątrz, lub leży na półeczce i wygrzewa się do słonka. Śpi oczywiście z nowymi opiekunami na podusiach, z czego jest niezmiernie zadowolona. Zuzia jest strasznym pieszczochem. Wieczorem, po powrocie z pracy, każdego dnia opowiada swoim nowym opiekunom o swoich przeżyciach gaworząc jak niemowlę. Tak, więc do Zuzi wreszcie uśmiechnęło się szczęście.
Michaś
O Michasia pytało wiele osób, dzwoniono w jego sprawie z Łodzi, Lublina(po ogłoszeniu umieszczonym w .Kocich sprawach.). Michaś dla przypomnienia został znaleziony na działkach w tragicznym stanie, którego ktoś prawdopodobnie uderzył kamieniem w oko. Oka nie dało się uratować (trzeba było je operacyjnie usunąć), jednak Michaś na szczęście szybko wrócił do zdrowia i w niczym mu nie przeszkadza jego brak.. Jest przesłodkim, uroczym, subtelnym, łagodnym kotem przytulającym się swoim pyszczkiem delikatnie do twarzy. Michaś wreszcie znalazł szczęśliwy nowy dom! Przyjechała po niego specjalnie z Katowic przemiła pani Bożenka i teraz Michaś mieszka otoczony jej troskliwą opieka wraz z trzema innymi kotami: Filipkiem, Karolkiem i Cici a także pieskiem Puszkiem
A oto, jaki e-mail przysłał nam Michaś pisany rękoma Pani Bożenki: Serdecznie podrawiam wszystkich mieszkańców mojego dawnego domku. Zawsze będę Wam wdzięczny za uratowanie mi zdrowia, a może i życia. W nowym domu nic mi nie brakuje. Wszyscy mnie tu bardzo kochają. Moi bracia i siostra nigdy nie dają mi odczuć, że jestem "inny", bo mam jedno oczko. Traktują mnie na równi sobie. Apetyt mi dopisuje. Nawet udaje mi się (oprócz swojego jedzonka) zjeść razem z Karolem to, co nie chce Cicia i Filip. Cały dzień spędzamy na bieganiu, psotach i spaniu. Jestem ulubieńcem całego domu i wszystkich przyjaciół dzieci, które nas odwiedzają. Kocha mnie nawet pies shitzu, którego przygarnęliśmy, jak jego Pani wyjechała na stałe do USA. Pies mnie kocha, bo czasem liże mnie po futerku. Ja też (podobnie jak moje rodzeństwo) bardzo go lubię. Kiedy podchodzę do jego miseczki, odchodzi na bok i czeka, kiedy wybiorę sobie kąski, które lubię. Psa Puszka poznałem zaraz po przyjeździe, bo przyjaciółka mojej Pani (Mamy) dostała wizę i wiedzieliśmy, że nasza rodzina się powiększy, kiedy jego Pani wyjedzie. Jestem zdrowy i podoba mi się, jak wieczór wszyscy chcą, abym z nimi spał, bo uwielbiam się przytulać. Tak miło wtedy mruczę. Pamiętam o Was, szczególnie o Babci (Babcia to imię kota). Całuję Wszystkich, Babunię szczególnie
Pozdrawiam
MICHAŚ
Dla wiadomości niezorientowanych .Babcia. to przygarnięta przez nas stara, bezzębna, ale piękna kotka, która Michasia niańczyła. Bardzo się cieszymy, że Michaś trafił do tak szczęśliwego domu. Pani Bożena to wyjątkowa wrażliwa kobieta, uwielbia zwierzęta i wszystkie koty maja u niej jak w niebie. Jest z nami w stałym kontakcie, regularnie przysyła nam e-mailem najnowsze wieści, co bardzo sobie cenimy, szkoda tylko, że większość osób nie bierze z niej przykładu, gdyż nie obojętny jest nam dalszy los naszych byłych podopiecznych i zawsze jesteśmy spragnieni wiadomości o nich.
A oto, jaki e-mail przysłał nam Michaś pisany rękoma Pani Bożenki: Serdecznie podrawiam wszystkich mieszkańców mojego dawnego domku. Zawsze będę Wam wdzięczny za uratowanie mi zdrowia, a może i życia. W nowym domu nic mi nie brakuje. Wszyscy mnie tu bardzo kochają. Moi bracia i siostra nigdy nie dają mi odczuć, że jestem "inny", bo mam jedno oczko. Traktują mnie na równi sobie. Apetyt mi dopisuje. Nawet udaje mi się (oprócz swojego jedzonka) zjeść razem z Karolem to, co nie chce Cicia i Filip. Cały dzień spędzamy na bieganiu, psotach i spaniu. Jestem ulubieńcem całego domu i wszystkich przyjaciół dzieci, które nas odwiedzają. Kocha mnie nawet pies shitzu, którego przygarnęliśmy, jak jego Pani wyjechała na stałe do USA. Pies mnie kocha, bo czasem liże mnie po futerku. Ja też (podobnie jak moje rodzeństwo) bardzo go lubię. Kiedy podchodzę do jego miseczki, odchodzi na bok i czeka, kiedy wybiorę sobie kąski, które lubię. Psa Puszka poznałem zaraz po przyjeździe, bo przyjaciółka mojej Pani (Mamy) dostała wizę i wiedzieliśmy, że nasza rodzina się powiększy, kiedy jego Pani wyjedzie. Jestem zdrowy i podoba mi się, jak wieczór wszyscy chcą, abym z nimi spał, bo uwielbiam się przytulać. Tak miło wtedy mruczę. Pamiętam o Was, szczególnie o Babci (Babcia to imię kota). Całuję Wszystkich, Babunię szczególnie
Pozdrawiam
MICHAŚ
Dla wiadomości niezorientowanych .Babcia. to przygarnięta przez nas stara, bezzębna, ale piękna kotka, która Michasia niańczyła. Bardzo się cieszymy, że Michaś trafił do tak szczęśliwego domu. Pani Bożena to wyjątkowa wrażliwa kobieta, uwielbia zwierzęta i wszystkie koty maja u niej jak w niebie. Jest z nami w stałym kontakcie, regularnie przysyła nam e-mailem najnowsze wieści, co bardzo sobie cenimy, szkoda tylko, że większość osób nie bierze z niej przykładu, gdyż nie obojętny jest nam dalszy los naszych byłych podopiecznych i zawsze jesteśmy spragnieni wiadomości o nich.
Cacuś
Mały słodki urwis, który uwielbia bawić się, jeść i spać i tak schodzi mu cały dzień. Jak tylko widzi domowników przylatuje i strasznie miauczy. Ten pieszczoch znalazł dom w Krakowie(podczas aukcji organizowanej tam przez Fundację "Zwierzęta Krakowa") Pani Ania od razu wyposażyła Cacusia (aukcja odbywała się w dużym sklepie zoologicznym) w transporterek, zabawki i dużo pysznego jedzonka. Cacuś jest uwielbiany przez córeczkę Pani Ani. W okresie świąt Cacuś uwielbiał przesiadywać pod choinką(udekorowaną nietłukącymi się bańkami), próbował nawet się po niej wspinać.
Gucio
Jeszcze jeden przekochany kocurek. Bardzo wesoły, zabawowy - większość dnia goni za piłkami i "myszkami" (zabawkami). Bardzo ufny, towarzyski i kontaktowy. Trafił do młodych ludzi bardzo miłych, wrażliwych i sympatycznych. Niedługo po tym jak zabrali Gucia do siebie, znaleźli blisko domu uwięzionego w siatce ogrodzeniowej maleńkiego kotka, który utknął tam prawdopodobnie próbując przejść na sąsiedni teren. Była zima, więc miał szczęście, że go znaleźli i zabrali. Jak słyszeliśmy Gucio troskliwie zajął się młodszą siostrzyczką a teraz bawią się razem i szaleją. Gucio dużo podróżuje, gdyż jego opiekunowie mają rodziców w Stalowej Woli, dokąd go zabierają wraz z koteczką na czas odwiedzin, gdzie jest podobno zawsze niecierpliwie oczekiwany
Maluch
Jeden z trzech kotków, które ktoś bezceremonialnie wyrzucił nad ranem pod jedną z lecznic weterynaryjnych. Lecznica jest zaraz przy ulicy wiec cud, że nie wpadły pod samochód a były wystraszone i zaglądały do wszystkich wystaw sklepowych tak bardzo chciały gdzieś wejść. Maluch (jak i jego prawie identyczny braciszek) trafił do bardzo dobrych, troskliwych ludzi do spokojnego domu, jest jedynym zwierzątkiem w domu wiec wszyscy go uwielbiają i rozpieszczają. A tym trzecim był właśnie opisany wcześniej Gucio, z którym zżyliśmy się najbardziej, bo był z nami najdłużej. Cała trójka to już duże, dorodne, wykastrowane kocury.
Prosiaczek
Mieszakający przy Rynku od kilku lat kocur znaleziony po wypadku ze złamaną kością udową, przeszedł udaną operację i długą rehabilitacje - w tej chwili nie ma żadnego śladu po tym zdarzeniu, normalnie chodzi, nawet nie kuleje. Fantastyczny, przymilny kocurek. Bardzo przyjacielski, straszna "przylepka", większość czasu przesiedziałby na kolanach. Bardzo radosny, pięknie się wita po dłuższej naszej nieobecności. Długo nie było zainteresowanych Prosiaczkiem aż tu nagle odezwała się pani i bez chwili zastanowienia powiedziała że tylko Prosiaczek się jej podoba i żaden inny. Teraz mieszka w pięknym dużym domu w Łękawce (byliśmy nawet u niego w odwiedzinach), rozpieszczany głównie przez jej trzy córki. Po latach podwórkowego życia wreszcie zmienił mu się los i teraz cieszy się towarzystwem dobrych ludzi i dużą przestrzenią, która należy do niego. Prosiaczek wychodzi na krótki spacerek do ogrodu, po czym wraca, bo zdecydowanie woli swoje legowisko. Prosiaczek z podwórkowego bandyty .lejącego. się ze wszystkimi kotami w okolicy przemienił się w .ciepłe kluski .- dystyngowanego, trochę leniwego ceniącego sobie spokój kota, który przybrał sporo na wadze- ale pani Bogusia stwierdziła, że właśnie taki jej odpowiada, zawsze marzyła o dużym i spokojnym kocie.
Lusia
Bardzo przyjazna, ufna i łagodna kotka. Wielka pieszczocha. Ciągle się łasi i ociera o nogi. Kotka po przejściach - wyrzucona przez ludzi, znaleziono ja wygłodniałą, głośna użalającą się na swój los (przeraźliwie miauczącą). Teraz mieszka w leśniczówce u ludzi, którzy kochają zwierzęta. Uratowali wiele zwierząt z lasu przed śmiercią. Ranne zwierzęta przynoszą do domu, leczą i już zdrowe wypuszczają. Lusia ma teraz wielki dom, dużo rozmawia z panią domu i jej córkami, chociaż najbardziej upodobała sobie pana domu .leśniczego (co to znaczy facet w mundurze). Bawi się i szaleje tak w ogrodzie jak w domu a ma do towarzystwa dwa psy i kozę.
Burusia
Kochana kotka o ładnym długowłosym futerku, bardzo towarzyska i łagodna. Kotka znaleziona przy śmietnikach w pobliżu starego opuszczonego młynu. Przeszła koci katar i teraz czuje się dobrze. Długo czekała na swój wymarzony dom ale w końcu się udało. Dawniej mogła liczyć tylko na to co znajdzie przy śmietniku i co od czasu do czasu ktoś przyniesie, teraz ma codziennie pełną miskę pysznego jedzonka i kochających opiekunów.
Czarnuszek
Kiedy go znaleziono był trochę jeszcze nieufny. Potrzebował dużo czasu aby zaufać ludziom albo odzyskać tę wiarę. Obce osoby jednak wywoływały w nim strach. W końcu jednak zrozumiał że ma wokoło siebie przyjaznych, życzliwych ludzi. Ma ogromny apetyt, lubi się bawić, w zimie uwielbiał spanie na kaloryferze a wiosną na parapecie okna. Wyrósł na wyjątkowo wielkiego kota. Pani Czesia która go przygarnęła ma jeszcze jednego podobnego kocurka, dwie kotki oraz psa (wszystkie koty są oczywiście wysterylizowane i wykastrowane).
Fargo
FARGO (na zdjęciu kotka po lewej stronie). Jej matka trafiła do nas do sterylizacji, a Fargo (przez nas nazwana Zuzią jak wszystkie szekretki) niedługo po niej jako czteromiesięczna kotka która mieszkała w jednej z piwnic blokowych. Z jej rodzeństwa jeszcze dwa kotki trafiły do nas i znalazły dobrych ludzi no i oczywiście mama (która znalazła dom też w Krakowie). Niestety reszta rodzeństwa nie miała tyle szczęścia, jednego czarnego pięknego kotka przejechał parkujący samochód inne zostały znalezione martwe. Fargo w ciągu dosłownie jednego dnia zamieniła się u nas w oswojoną przymilną przekochaną kotkę. Możliwe wiec że była kiedyś już u ludzi. Fargo długo u nas była zanim znalazła swoją wybawczynie przemiłą panią Ewe z Krakowa która się w niej zakochała zanim ją jeszcze zobaczyła. Fargo uwielbia swoją panią, do gości podchodzi z dystansem. Pani Ewa wzięła jeszcze jedną kotkę aby Fargo miała towarzystwo. Fargo jest bardzo szczęśliwa, jest przymilna, wita się zawsze namiętnie i długo ze swoją panią, uwielbia oczywiście pieszczoty i zabawy.
Jeżeli chcesz pomóc bezdomnym, porzuconym, często okaleczonym zwierzakom, pomóc w pokryciu kosztów leczenia, zabiegów weterynaryjnych możesz wpłacić niewielką kwotę która nie tylko da im nadzieję na lepsze życie ale może uratować im życie.
Możesz dokonać wpłaty bezpośrednio na konto fundacji albo kartą kredytową, płatniczą przez PayPal.
Nr.konta: 95 1750 1338 0000 0000 2091 2607
(Raiffeisen Bank Polska SA)